Katastrofa JU-52 w Wińsku

Wieża kościoła św. Trójcy od setek lat była i jest niemym świadkiem historii Wińska. Siegfried Nagel w czasopiśmie “Heimatklänge” (Nr. 241) opisuje dramatyczne wydarzenia, jakie rozegrały się w Wińsku w lutym 1944. Panowała ostra zima. Śnieg zasypał ulice i pola. Nisko nad miastem wisiała gęsta mgła zakrywając górną część kościelnej wieży. Dzień ten wiele lat później wspominał były mieszkaniec Wińska, Walter Schwerdtner: “Byłem w pracy w piekarni Andersa przy rynku. W piekarni tego dnia pracowało pięć osób: ja, mój wujek, praktykant oraz Reinhardt Winkler i Heinz Mai z Węgrzc.

ju1
Kościelna wieża tego dnia była przykryta gęstą mgłą. Źródło: Archiv des Patenschaftsbeirates Meschede-Winzig

Nagle usłyszeliśmy warkot nisko lecącego samolotu a chwilę potem straszny huk.”  Przestraszeni piekarze wybiegli i zobaczyli duży obiekt spadający w kierunku ulicy Ogrodowej.  Był to niemiecki samolot transportowy Junkers JU-52. W lecącym w gęstej mgle samolocie zepsuły się przyrządy nawigacyjne i pilot stracił orientację. W efekcie samolot leciał złym kursem i zbyt nisko. Przeszkodę pilot musiał zauważyć, gdy było już za późno na jakikolwiek manewr. Junkers uderzył w wieżę z całym impetem. Siła uderzenia była tak duża, że prawe skrzydło oderwało się i spadło na podwórze oddalonej o 50 metrów szkoły.

Junkers JU-52. Feralnego dnia w lutym 1944 w samolocie lecącym nad Wińskiem nieprawidłowo działały przyrządy nawigacyjne.
Oderwane prawe skrzydło JU-52 spadło na brukowany dziedziniec za szkołą publiczną.

Kadłub z lewym skrzydłem opadł na pole za obecną ul. Rawicką i ślizgając się po śniegu uderzył w dom przy Ogrodowej 10 uszkadzając go. Wrak zapalił się momentalnie. Ogień po chwili przeniósł się na budynek. Karl Bursitzke, dowódca wozu straży pożarnej, która przyjechała na miejsce katastrofy, polecił przeszukać budynek. Strażacy weszli do palącego się domu, i ze zdumieniem zobaczyli starą i głuchą babcię, która nieświadoma niebezpieczeństwa jak gdyby nigdy nic obierała ziemniaki.  Na szczęście dla niej strażacy zdołali wyprowadzić ją z płonącego domu i ugasić pożar. 

Budynek przy ul. Ogrodowej 10, w który uderzył JU-52 po zderzeniu z wieżą kościoła św. Trójcy.

W momencie katastrofy na pokładzie znajdowało się siedmiu żołnierzy i dwóch pilotów. Nie przeżył nikt. Świadkowie pamiętają zwęglone ciała leżące w ogrodzie przed domem. Piloci i żołnierze zostali pochowani na cmentarzu w Wińsku. Do dziś na drewnianych elementach więźby domu przy Ogrodowej 10 widoczne są ślady pożaru. Wiele lat później, na przełomie lat 80-tych i 90-tych, byli niemieccy mieszkańcy Wińska zaangażowali się w remont kościoła św. Trójcy przekazując znaczne środki pieniężne. Krzyż wieńczący obecnie kościelną wieżę został ufundowany przez jednego z potomków pilota, który zginął w Wińsku w lutym 1944.


Opracował Bogodar Zielnica. Dziękuję panu Pawłowi Rudnickiemu, pani Czesławie Włosek i panu Dieterowi Laube za pomoc przy opracowaniu artukułu.

Widok z okna domu przy Ogrodowej 10. JU-52 w chwilę po kolizji z wieżą uderzył w budynek i zapalił się wzniecając pożar.
Widok z okna domu przy Ogrodowej 10. JU-52 w chwilę po kolizji z wieżą uderzył w budynek i zapalił się wzniecając pożar.
Belki i łaty od strony południowej były tylko lekko nadpalone i nie wymagały wymiany.
Nadpalona więźba części południowej budynku.
Strażakom udało się uratować tą część domu.